skład używanych słów

2006-12-25

inteligent



Nawet jeżeli dobrze wyedukowany,
to wciąż słabo wykształcony.

2006-12-13

Refluks



                    Zło, co w pełni szczęścia spada na krety bezradne.



Ooohmm... sweeet oohmm. Każdy tu ma
jazdy. Na mozół. Na pozór. Co mamy czynić
abyśmy zostali zbawieni, panowie? Wytrwale
snują swoją sieć pająki, łowią zawzięcie złudną

zdobycz koty. Dom, porzucony pośród pełni lata,
kryje się kurzem. W kłębek zwija się pacjent,
wciąż bez znieczulenia, bo eteru nie ma (por.
Michelson i Morley, 1887). Regresji nie

przewidziano, jak zwykle. Skurcz: żołądek
opada kaskadą w commodius vicus wciąż tych
samych treści. Retour, est-tu donc eternel?
Błąd cały - w zaniechaniu, w niewierze w siebie,

w niepewności. Vae qui cogitatis inutile.
Pomiędzy zamiar i dokonanie kładzie się Cień.
Pomiędzy świadomość a nicość kładzie się Seks.
Tak było, illo tempore: "Szkoda, żeśmy

zmarnowali tyle czasu" nie w, ale poza. Kirke,
Pięknowłosa Bogini (elenaus? Nie: eleandros).
Wieżo z kości słoniowej. Kythera Sempiterna.
Różo Duchowa. Gratia Plena. Bramo Niebieska.

Gwiazdo Zaranna. Kythera Deina. Pocieszycielko
strapionych. Potnia Theron. Rapunzel, Rapunzel,
Laß mir dein Haar herunter!
(Z ponurą miną
otworzyła chlew.) Da verlor Rapunzel ihre Angst.

Lecz potem sen, niewinny sen zamordowany!
Nicht seine liebste Rapunzel, sondern die Zauberin.
(Zarzucają jej, że została kochanką Amfinomosa
z wyspy Dulichion albo wszystkich zalotników

po kolei, i twierdzą, że owocem tego związku
był potworny bóg Pan.) Du wirst sie nie wieder
erblicken
! Przecież myśmy właściwie nigdy
się nie spotkali. Das Leben brachte er davon,

aber die Dornen, in die er fiel, zerstachen ihm
die Augen
. (Dokąd to idziesz, nieszczęsny,
sam jeden, onymi górami, okolic tych zgoła
nieświadom?) Zgubić się, stracić wszystko,

nie mieć nic do stracenia. I tylko zamęt pozostawić
w spadku. Stop. Nie mów nigdy, bowiem czeka
cię może powtórne spotkanie. Za lat 10. Dziś? Co by
mogło być? Naprawdę, kastracja byłaby dużo mniej...

Otto i Mezzo w jednym stali domu - na dole miotał
się tłum epigonów, de l'angoisse a l'extase.
Czar Kirke zmienił wszystkich w świnie (Bowiem
łby ich, szczecina, kwiczenie, kształt cały,

były świńskie; li człecze mózgi im zostały),
oprócz Odysa, który zażył ziele. (Z ziemi
wyrwane, dawną mocą obdarzone: Korzonki
miało czarne, kwiat białości mleka, Moly

zwie się u bogów.) "Nigdy nie odszedł nie
zaspokojony". (Wyciągnął miecz, a wtedy Kirke
padła na kolana.) Imię Odysseus oznaczać
może cierpiący lub ten, który sprawia ból.

(Kiedy spełniła jego żądanie, pozostał na Ajai
czas dłuższy, ona zaś urodziła mu trzech synów.)
A po latach Telegonos zabił go ościeniem płaszczki.
Myślisz, że o to właśnie chodzi? Spłodzić syna,

by móc wreszcie umrzeć? Tajemnica ciała albo
chemia ciała, lub jedno i drugie
. Ociężałe od
snu, wyjebane dziewczęta i tłuste lamparty.
Wiedza: cień cienia. Konkretny powszechnik: brak.

Relaks. Wdech. Wydech. Oohmfalos. Pępek
świata, zwornik sklepienia, kamień wegielny.
Na nim Pytia przed trójnogiem, w służbie Feba.
Bo apolitou oznacza zamienić w kamień.

Ale w jakim micie człowiek żyje dzisiaj? Z wiekiem
rezystywność wzrasta. (Does it follow?) Wszystko
co ludzkie, coraz bardziej obce. No to co jest
twoim mitem?
(Kulinaria pomiń.) Nie wiem.

Jestem takim ignorantem, że teraz będę po prostu
robił to, co mi wpadnie do głowy
. Miraże pośród
ruin. Oohmfalos. Periplum. Kręte ścieżki, bez
postępu. Circumferentia nusquam. Zatem...

2006-12-07

... rozpina pajeczyny i zwija się w kłębek

patrz: Manifest, Raz, Dwa

Chodziłoby mianowicie o to aby, zostawiając na boku zmagania sztuki z anty-sztuką, poszerzyć pole gry w stronę nie-sztuki.
Bricoleur jako figura tej zmiany nie jest fetyszem ale skrótem myślowym przydatnym dla uzmysłowienia jej sensu.

Majsterkowicz rózni się zarówno od Kolekcjonera jak i od Inżyniera, zarazem mając z nimi wiele wspólnego.*
Od Kolekcjonera odróżnia go fakt, że nie tylko zbiera rozmaite kurioza i świecidełka, ale że zbierając, gromadzi materiał do wykorzystania przy realizacji przyszłych praktycznych celów.
W przeciwieństwie do Inżyniera, nie bazuje na naukowo ugruntowanym Projekcie, do którego miałby dobierać lub do-projektowywać optymalne materiały, lecz raczej wzajemnie uzgadnia i dobiera projekty i materiały.

Jakim praktycznym celem może kierować się ów crap-artysta?

Popatrzcie na niego, jak w swoim świecie-śmietnisku, pełnym już-kiedyś-użytych okruchów nie istniejących Całości próbuje klecić ich mizerne namiastki. Czyż nie jest pocieszny? Lawirując wśród odłamków tradycji, mitów, form czekających by złapać kogoś i dopełnić się. Próbując odnaleźć coś więcej niż tylko przygodne chwilowe połaczenia fragmentarycznych doświadczeń, fragmentarycznej wiedzy, fragmentarycznych myśli kłebiących się w jego umyśle pięciolatka z zaburzeniami koncentracji. Odnajdując i tworząc sieci połączeń w tym świecie-non sequitur.

Co robić, przyjmując za dany brak porządku, konstatując zarazem współzależność ładu wewnętrznego i zewnętrznego (z braku lepszych określeń)** i nie znajdując żadnego punktu podparcia dla fundamentalnej przemiany? Bowiem coś jednak da się zrobić. Może wywołując specyficzne, negentropijne, zawirowania, można zainicjować sprzężenie zwrotne, które poprzez cykle internalizacji i eksternalizacji kolejnych wytworów zacznie rozprzestrzeniać ten zalążek ładu?

Crap-artysta wykorzystuje rozmaite rejestry, rejony i repertuary. Podąża śladem użytych materiałów ale i zaplata rozmaite ścieżki w pewną całość. Nie odrzuca a priori rozmaitych lektur, ale mimo wszystko skrywa określony sens.

Efekt jest sonorystycznym klastrem / wielopoziomową aluzją / osobistym wyznaniem.
Efekt nie jest sonorystycznym klastrem / wielopoziomową aluzją / osobistym wyznaniem.
Niepotrzebne skreślić.

(Votum separatum: Nie wiem czy to ma sens, ja tylko notuję. Podmuchy wiatru czasem tworzą pustynne róże.)


(...) abyśmy mogli się dowiedzieć,
Że my też w pewien sposób jesteśmy nieprawdopodobni, uformowani z tak wielu różnych rzeczy,
Zbyt wielu, aby ktokolwiek widział w tym sens.
Szarpiemy się jak ilorazy, trudne do połączenia
Składniki, a co trwa nadal,
Trwa z naszym udziałem i zgodą.





-------------------------------------------------------------------------------
*Zarówno Kolekcjonera jak Inżyniera można by nazwać specyficznie skrzywionymi bricoleurami.
Pierwszy zachwycony konkretem, porzuca projekty.
Drugi, znajdując oparcie w abstrakcji Projektu, dokonuje całkowitej instrumentalizacji konkretu.
** Te słowa: "z braku lepszych określeń" doskonale podsumowują stan rzeczy.

2006-12-01

Romantyzm. Koty i pająki.

patrz: Manifest, Raz,

Kwestia deromantyzacji nie dotyczy wyłącznie statusu dyskursu poetyckiego, czy poetyckiego życia (uogólniając: pozycji artysty w ogóle). Idzie również o ostrożne stąpanie własną ścieżką pomiędzy scyllą ironii a charybdą misji.
Ironia rodzi się z metafizycznego pytania o stosunek idei do rzeczywistości. Ponieważ rzeczywistość metafizyczna leży poza czasem, toteż rzeczywistość, której pragnie ironia, nie może być dana w czasie. (O zgrozo, nie ma nic na zawsze.)
Odebranie światu realności uwalnia ironistę, ale zarazem stawia go w niemożliwej sytuacji. Stoi wobec natłoku równoważnych mozliwości słysząc prikaz: wybieraj!. Zapełnia więc prześwit między sobą a nicością miriadą świecidełek, które dostarczają mu wrażeń. Jednak ta gra możliwości nakręca się żądając "więcej" i "mocniej", nigdy jednak nie dając ostatecznej satysfakcji. Nuda - to jedyna ciągłość dostępna dla ironisty. Oto ubóstwiany przez po-nowoczesnych ćwierćinteligentów flaneur. Kot.
Czasem jednak, rozpoznawszy swoją sytuację, romantyk próbuje ją przezwyciężyć. O ile ta próba nie sprowadzi się do padnięcia na kolana i błagania o Rzecz, the real thing, może być całkiem interesująca. Bo oto spróbuje wytrzymać nicość aż do końca, albo też zniszczyć wszystko i zacząć zupełnie od nowa, albo powiązać okruchy i odbudować ziemski Raj. Oto oszołom, dziwak, wariat, podejrzany dzisiaj bo ośmielał (tak tak, w czasie przeszłym) się dążyć do całości. Pająk.

cdn. (Crap artist, bricolage i kłębki kurzu - w następnym odcinku)

2006-11-30

Dlaczego zatem trash? Jak? Po co?

patrz: Manifest

Nasz kulturowy punkt wyjścia to śmietnisko.
Och, nie ma się o co obrażać, psze Pani. Wysypisko śmieci jest prawdziwą kopalnią skarbów. Tylko nie ma co się dziwić że miesza się tu ze sobą to co "wysokie" i to co "niskie", leżą razem intymne zapiski i podręcznik metalurgii stopów, kreskówka przegryziona eposem, nocnik pełen bratków. Archeolog zdejmuje kolejne warstwy i śledzi połączenia, zarówno przygodne, jak i konieczne.
Nie chodzi tu o to, że łolaboga mamy straszny kryzys, że to wszystko śmieci.
To jest nasze. Nie będziemy się wstydzić. Mamy zamiar to wykorzystać.
Robić kolaż, czy raczej bricolage, klecić cudeńka z tego co pod ręką. Lokalne zawirowania negentropijne w chaosie świata.
Myśl w wielu wymiarach. Uwzględnij wszystkie zmysły.
Chcemy efektów lecz nie idzie tu o efekciarstwo.
Mamy projekty, ale nie idzie tu o Wielki Plan.
Być ludźmi, nie burzycielami, rzecze Ezra.
Pośród pająków i kotów, kurz zwija się w kłębki.

cdn. (romantyzm zostanie omowiony odrębnie)

2006-11-21

Remiks 2



                    - This is bad. This is so fucking bad. Is it bad?
                    - As opposed to good?




Beast is caged in the heart of the city. Sobota wieczór.
Wściekłe psy, dwa strzały i lecimy, nie dla nas miejski
folklor. Stan metastabilny. Jazda samochodem poprzez
ozór miasta, wyciągnięty spazmatycznie na południe,

oklapły niczym kutas z ciasta, w deszczu. Babel, scrabble,
& here I am, stuck in the middle without you. Aut? Spalony!
Niech cię diabli, Ezra, konkretny powszechnik? C'est tout
ce qui reste, a la fin? Des signes?
Gdzie ten klucz?

Minimalna różnica (zaznacz na rysunku): przygotowała
wszystko jak wprzódy i kocioł postawiła na ogniu, jeno
do środka wrzuciła nie te zioła, ale inne, zgoła bezsilne
.
Kochaj i rób co chcesz. Gdy to uczyniły, włożyła krwawe

zwłoki do kotła i odeszła
. Dlatego niepodzielnie zawładły
wszystkim Mór Czerwony, zgnilizna i ciemność. Gdzie
radość, ruina. Gdzie dom, ruina. Gdzie złudzenie, ruina.
Zamęt. Verwirrung. Zamęt, źródło wszelkiej odnowy.

Gdy wybije północ najczarniejszej nocy, idź na rozstajne
drogi, gdzie les six potences. Spod osadu lat wydobądź
młodzieńca, który wciąż się waha. (Strzeż się śmierci w
wodzie.) Archeologia marzeń - pamiętam: uwielbiałem

rankiem wdychać woń tytoniu wplecioną we włosy. A potem
zdało mi się, że słyszałem głos wołający: nie zaśniesz
już więcej! Keep Judy out of this. Tamta zaś wzięła
ślub u Bożych piesków. Oberwałeś w makówkę, Phil?

C'est tout. Po Mojemu, albo po Żadnemu. Nic tu po nas.
Po nas tutaj nic. Jeżeli człowiek nie ma ładu w sobie,
nie zaprowadzi ładu wokół siebie. A teraz hoeren
Sie bitte aufmerksam zu, und wiederholen Sie:

2006-11-19

Kwestia czasu: prawdziwa historia



Oświeconemu ascecie imieniem Narada, który poprzez niezliczone umartwienia zaskarbił sobie łaskę Wisznu, bóg ten ukazuje się, obiecując mu spełnić każde jego życzenie.

"Ukaż mi magiczną moc twej mai" - prosi Narada.

Wisznu przystaje na to i daje mu znak, by poszedł za nim. Wkrótce potem znajdują się na opustoszałej drodze w pełnym słońcu. Czując pragnienie, Wisznu prosi Naradę, by udał się do oddalonej o kilkaset metrów wioski i przyniósł mu wody. Narada przyśpiesza kroku i puka do drzwi pierwszego napotkanego po drodze domu. Otwiera mu przepiekna dziewczyna. Asceta długo patrzy na nią, zapominając po co przyszedł. Potem wchodzi do domu: rodzice dziewczyny przyjmuja go z szacunkiem należnym świętym.
Czas płynie. Narada w końcu żeni się z dziewczyną, poznaje rozkosze małżeństwa i trud pracy na roli. Mija dwanaście lat. Narada ma teraz trójkę dzieci i - po śmierci teścia - zostaje właścicielem gospodarstwa.
Jednakże dwunastego roku niezwykle ulewne deszcze powodują powódź w całej okolicy. W ciągu jednej nocy stada toną, a dom zostaje obrócony w perzynę. Jedna ręką podtrzymując żonę, druga dwoje dzieci, najmłodsze zas niosąc na ramieniu, Narada z trudem toruje sobie drogę przez wodę. Jest mu jednak za cięzko. Nagle potyka się - i najmłodsze dziecko wpada do wody. Narada puszcza dwoje pozostałych dzieci i rzuca się w poszukiwaniu tamtego; daremnie - prąd już poniósł je daleko. Kiedy Narada szuka maleństwa, fale porywają dwójkę pozostałych dzieci, a wrótce potem - jego żonę. Sam Narada traci przytomność i fala unosi go jak kłodę drewna. Kiedy, wyrzucony na skałę, budzi się i przypomina sobie o swej udręce, wybucha płaczem.
Nagle słyszy znajomy głos: "Dziecko moje! Gdzież jest ta woda, którą mi obiecałeś? Czekam na ciebie już ponad pół godziny!".

Narada odwraca głowę i rozgląda się wokół. W miejscu potoku, który wszystko zniszczył, widzi puste pola lśniące w słońcu.

"Czy teraz rozumiesz tajemnicę mojej mai?" - pyta bóg.

2006-11-18

Maszyny różnicowe powtórzeń



"Tak jak w przypadku rymów, procedura może służyć do tworzenia rożnych dzieł: tak dobrych, jak i złych."

Każda ze scen przedstawianych za szybami Locus Solus wykazuje bezbłędną analogię do tego, na co wskazuje; a jednak pomiędzy powtórzenie a to, co jest powtórzone, zostaje posłana strzała nieprzebytego oddalenia - jak na identyczne słowa w procedurze rozszerzał swoje panowanie język; odnajdując to samo, acz nigdy sens tego samego. Bez przerwy powtórzenie, mowa i śmierć ustanawiają tę samą grę, w której lączą się dla ukazania, że w tym właśnie się oddzielają.

PS.
Któregoś dnia może zdamy sobie sprawę z ważnego faktu: literatura absurdu (...) w istocie stanowiła (...) zaledwie ślepy i negatywny odruch doświadczenia, które się dziś powoli wyłania: a mianowicie, że to nie "sensu", ale właśnie znaków (znaczących zresztą tylko dzięki temu wybrakowaniu) jest nam brak.

2006-11-08

cd. na marginesie



Żałosne wygibasy Gravesa "objaśniającego" działania Medei jako tanią sztuczkę iluzjonistyczną przywodzą na myśl równie udane "wyjaśnienia" biblijnego zakazu: Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki (Księga Powtórzonego Prawa 14, 21) troską nad cierpieniem kozy-matki widzącej jak jej pacholę zamiast ssać cyca ląduje w kotle. I w ogóle higieniczno-naturalistyczne, zdroworozsądkowe tłumaczenia obrzędowych nakazów i zakazów różnych religii.

2006-11-06

So they believed her, made mince meat of their father and boiled him.





Medea przygotowała wszystko jak wprzódy i kocioł postawiła na ogniu, jeno do środka wrzuciła nie te zioła, ale inne, zgoła bezsilne. Potem kazała córkom zabić ojca i porąbać jego ciało na kawałki. Gdy to uczyniły, włożyła krwawe zwłoki do kotła i odeszła.
Tylko nabożna Alkestis odmówiła przelania krwi ojca bez względu na korzyści, jakie mogłoby to przynieść.

Mit mieniący się wieloma wersjami w każdej zachowuje najważniejszy element: powtórzenie (pozornie identyczne) rytualnych zabiegów, ze skrajnie odmiennym skutkiem.

Na czym polega rożnica? Gdzie tkwi błąd zmieniający misterium w krwawą jatkę? Czy winna jest Medea, wrzucająca "zgoła inne" zioła do kotła?

W takim razie mit przestrzega przed naruszeniem właściwego przebiegu obrzędu.
Ale jest tu coś więcej.

Zioła, kocioł - gadżety czarnoksięskiego fachu tylko zaciemniają obraz.

Córki Peliasa składając le sacrifice humain gubią sens ofiary. Odmowa Alkestis - bez wzgędu na korzyści - wskazuje właściwy sposób jej rozumienia. Tu zawiera się druga przestroga.

Medea jest depozytariuszką ezoterycznej wiedzy, obejmujacej zarówno składniki, jak i właściwe znaczenie rytuału.


Na marginesie: w pierwszej iteracji ryt ma w sobie coś więcej, dlatego zachodzi cudowna przemiana; w drugiej jest już niczym innym, jak tylko makabrycznie krwawym zabiegiem.

2006-11-02

...



poniedziałek: nic
wtorek: nic
środa: nic
czwartek: nic
piątek: nic
sobota: nic
niedziela: nic

2006-10-11

Remiks



                    - How many drops is this for you, Lieutenant?
                    - Thirty eight... simulated.
                    - How many *combat* drops?
                    - Uh, two. Including this one.




Last but not least. W stronę domu, gdzie kurzą się pająki
i koty. Jazda ostatnim autobusem poprzez pozór miasta.
Miraż rozpięty na ruinie niczym pacjent na stole,
zeteryzowany niedbale przez nietrzeźwego anestezjologa

(ujęty w efekciarskim skrócie a la Caravaggio). Stan
metastabilny. Świat idealnego nastroju. Pływający
luksus nocnej podmorskiej wędrówki (jakieś 20000 mil
do zrobienia). Magia kodów (już cztery w jednym). Klucz?

Zdumień przyszłych nie można wywnioskować z
teraźniejszych. Mówi: Jesteśmy młodzi, możemy
ułożyć sobie życie na nowo. Nie chcę układać
sobie życia - odpowiadam, bo nie chcę układać.

Nagła zimna furia boskiego posłańca przemawia z iście
teatralną dykcją: Baranku Boży, który gładzisz grzechy
świata... Nie zadzieraj nosa! Nie rób takiej miny.
Dołącz do nas! We're out togheter, dancing geek to geek.

Niezależnie od grubości ryby. Aniele Boży... Mój bracie.
Mój kacie. Czy piękno mierzy się wielkością stanika?
Przyłącz się do debaty o pięknie. Pociągnie cały obiad
(aby wszyscy mogli latać). Nic do dodania? Prawie nic.

Niech skacze. Samochody przemykają za oknem jak fale
na plaży. Czyż nie huczy dokoła występnych kocioł
namiętności? Którędy do mety? Który to pana zrzut,
poruczniku
? Dezorganizacja nie może się zreorganizować.

2006-09-18

Modne bzdury



Kłopot (...) polega na tym, że trzeba podejmować praktyczne decyzje - jakie lekarstwa stosować, w jakim kierunku zorientować budynek - a wtedy teoretyczna nonszalancja jest już nie do utrzymania. W konsekwencji intelektualiści często popadają w hipokryzję - stosują "zachodnią" naukę, gdy jest to konieczne - na przykład gdy sami są poważnie chorzy - jednocześnie namawiając lud do wiary w przesądy.

2006-09-15

Le temps retrouve



If all time is eternally present
All time is unredeemable



Czy można odkupić czas? Nie wiem. Ale warto rozważyć istotny sposób na odzyskanie straconego czasu.
Chyba gdzieś pod koniec swojego słynnego eseju Beckett zarzuca Proustowi niekonsekwencję, pyta: dlaczego tytuł ostatniego tomu cyklu brzmi "Czas odnaleziony", skoro chodzi właśnie o tryumf nad niszczycielskim czasem? Rzeczywiście, Marcel wchodząc (wreszcie) na przyjęcie u księznej Guermantes, dostrzega nagle, bardzo ostro, piętno jakie czas wywarł na zgromadzonych tam tłumnie wszystkich dawnych, długo nie widzianych, znajomych. Ale Proustowi nie chodzi tu tylko o takie "odnalezienie". Przeciwnie, w wielkim finale swego dzieła pokazuje czas w postaci sieci wydarzeń splatających ze sobą wszystkie postaci cyklu. Czas (przeszły-teraźniejszy-przyszły uobecniony w jednej chwili) staje się przestrzenią, wzorem cykli, zbiorem typów i prefiguracji, partyturą powiązań, której kulminacją i uosobieniem stają się postaci Swanna i jego wnuczki mademoiselle de Saint Loup, w których losach i rodzinnych powiązaniach
wiążą się wszystkie wątki "Poszukiwań...".
W tym sensie odnalezienie czasu nie kłóci się z przezwyciężeniem śmierci i przemijania.

2006-09-05

Punkt zwrotny



...że człowiek osiąga czy też może osiągnąć wiek,
w którym zniesie pewną tylko porcję wszystkiego i już nic więcej;
że wtedy nic więcej znosić nie warto;
że nie tylko się nie może, ale się nie chce znosić;
że nic już nie ma wartości, tylko spokój,
spokój
spokój nawet w żałobie, nawet w żałości...

2006-09-03

7 filarów mądrości



Długa agonia jest najpiękniejszą odmianą śmierci, bo człowiek, który stracił nadzieję, nie czuje już goryczy porażki i, całkowicie wyzwolony, może przygotować swą duszę i ciało na wkroczenie do królestwa Bożego miłosierdzia. 

2006-09-01

O powinowactwie pojęć



(Być może ten właśnie czynnik jest decydujący?
Skoro inteligencja oznacza szybkość uczenia się,
może tym samym oznacza większą podatność,
chłonność,
łatwowierność?) 

2006-08-31

Sierpień



pająki i koty
zamieszkują dom w dzielnicy bogatych ludzi
(jak pisał kiedyś znajomy poeta)
czy to znaczy że są bogate?
pająki i koty
walczą zażarcie o łup much i nierozważnych trzmieli
kurz rozpina pajęczyny i zwija się w kłębek
pokoje przypominają pobojowiska
pająki i koty
jak się wydaje nie słyszą słabego głosu dzwonów
który z mozołem (nieopodal cmentarz)
przedziera się przez strugi deszczu

hic transit gloria mundi
chwała zwyciężonym

 

2006-08-22

Locus Solus



Tak więc w zadziwiający sposób narzuciwszy sam sobie surowy obowiązek, jakiego potrzebował , więzień wprowadził go z miejsca w życie, stosując się nieugięcie do przyjętej linii postępowania i znalazł upragnione zapomnienie w jałowym ćwiczeniu pamięci.

2006-08-13

Poetyka (?) pisarstwa historycznego



Archetypalna fabuła formacji dyskursywnych zdaje się domagać od narracyjnego "ja" dyskursu przesunięcia od pierwotnie metaforycznej charakterystyki dziedziny doświadczenia, poprzez metonimiczną dekonstrukcję jego elementów, do synekdochicznego przedstawienia relacji między jego powierzchniowymi atrybutami a przypuszczalną istotą, aż po przedstawienie wszystkich kontrastów i opozycji, które mogą zostać w pełni ujawniane w całościach zidentyfikowanych w trzeciej fazie przedstawienia dyskursywnego.

 

2006-08-07

No symbols where not intended.



Metoda Becketta, sposób w jaki obiera on teksty ze wszystkich zbędnych elementów - szczególnie wyraźnie widoczna na tle jego młodzieńczej powieści - daje w efekcie swoisty test Rorschacha. Zbiór czarnych plam na białym tle tworzących razem dziwaczny kształt, który możemy odczytywać na rozmaite sposoby, podkładając pod nie swoje projekcje,  odczucia, myśli, doświadczenia, różne konteksty.

(No. Not even in the face of armageddon. Never compromise.)

2006-07-29



Powiedzieć, że do tych pism trzeba dojrzeć, to nic nie powiedzieć. Nie musiałem dojrzewać do tej lektury, raczej zrezygnować  z jej zaniechania. Jego sztuki, proza, również eseje, zawsze dotykały mnie glęboko, poruszając i odkrywając we mnie niepodważalne prawdy, które próbowałem ukryć (Nie będziesz?)
Zadawałem sobie pytanie,  jak można uświadomić sobie to wszystko, a mimo to dalej żyć, jak gdyby nigdy nic?
After such knowledge, what forgiveness?

Na marginesie, trzeba przyznać że zawsze byłem absolutystą (ta słowiańska dusza...)
Aut Caesar, aut nihil.(z naciskiem na to drugie, jak sądzę)
Raz na zawsze. Skończmy to i chodźmy spać.

Zatem co się zmieniło?
Może po prostu zrozumiałem, że Sam pisał komedie.
Bo tym właśnie są, komediami, jego sztuki, proza, nawet eseje.
Bo takie właśnie jest życie.
Zabawne.
N'est-ce pas?

2006-07-27

Dale Cooper, lat 13



Przez cały wieczór ciężko rozmyślałem nad tym, że teraz, gdy mam magnetofon, muszę mieć jakiś życiowy plan. Nic mi nie przychodzi do głowy.  

2006-07-22

O pojęciu substancji



Czy za mgławicą ludzkich działań kryje się twardy rdzeń (duszy?)?
Rozważ nagłe transformacje.

2006-07-18

Spojrzenia



Rozmawiał tylko z nią jedną, wydawało się, że wcałym hotelu nikogo poza nią nie widzi, ale w chwili gdy któryś z garsonów stawał tuż nad nim, by przyjąć zamówienie, Robert szybko wznosił ku niemu jasne oczy i rzucał spojrzenie trwające nie dłużej niż dwie sekundy, którego przenikliwość odsłaniała nagle z całą oczywistością ukryty porządek jego pragnień i zainteresowań, obcy zwyczajnym klientom; ci mogą bez końca przypatrywać się jakiemuś strzelcowi czy subiektowi po to jedynie, by zabawić swoje towarzystwo ciętą i zabawną uwagą na jego temat.Owo krótkie, bezinteresowne spojrzenie świadczyło zaś o tym, że Robert jest ciekawy garsona dla niego samego; gdyby ktoś je pochwycił, mógłby powziąć podejrzenie, że ten wzorowy mąż, ten namiętny niegdyś kochanek Racheli, prowadzi drugie, utajone życie, pociągające go o wiele bardziej niż to, w którym uczestniczył z obowiązku.

Cos takiego ma w sobie wzbudzające zachwyt gdy uda się je przechwycić spojrzenie zakochanej kobiety patrzącej na swego wybranka. Zainteresowanie innym dla niego samego.

2006-07-14

Wspomnienie



W grudniu 2003 roku, spacerując ulicami Wiecznego Miasta - zdaje się nieopodal kościoła Santa Barbara dei Librari - w pewnym momencie, kątem oka zauważyłem cos niezwykłego. Pomiędzy dwoma kamienicami na wysokosci pierwszego piętra znajdował się swego rodzaju łącznik, schowany nieco, z galeryjką do której prowadziły schody i z drzwiami. Drzwi wzbudziły we mnie dziwny niepokój, nie wiem doprawdy dlaczego przez myśl przemnknęły mi te słowa: teatr magiczny, wstęp nie dla każdego.

2006-07-13

raz na zawsze



raz na zawsze pojąć żonę
raz na zawsze zbić mamonę
raz na zawsze mieć chałupę
raz na zawsze wytrzeć dupę
raz na zawsze znaleźć drogę
raz na zawsze zmyć podłogę
raz na zawsze znieść popędy
raz na zawsze umyć zęby
raz na zawsze wszystko zmienić
raz na zawsze skończyć w ziemi

2006-07-10

Zabawnie



Uświadomić sobie znienacka, że stałeś się wieźniem cudzego marzenia, że całe twoje życie toczy się wg scenariusza nie-twojej fantazji, która z chwilą, gdy stała się bliska realizacji, zostaje ze wstrętem odrzucona przez jej podmiot. (Hej, tak bywa, czasami.) I na koniec zdać sobie sprawę, że ta klęska, wcale-nie-piękna katastrofa marzenia zawarła się już z całą mocą w twojej nań zgodzie, zrezygnowanej, pogodzonej z losem, pozbawionej woli i marzeń zgodzie.

2006-07-07

Śniadanie



Balkon, stół, krzesła, dwa talerze, koty...
Cóż więcej trzeba? Może trochę słońca,
by skryć nas w cieniu. Już kawa gorąca
miękko otula bułkomaślne sploty.

Rozkosz niedzieli! Pośród jej martwoty
lata w krąg mucha, cicho brząkająca,
nim kot ją złapie. Niespieszna, kojąca,
rozmowa sączy senne alikwoty...

Dziś, patrząc w okno na nie-wiosnę wokół,
nie umiem przełknąć z podobnym zachwytem
oziębłej grzanki, gorącego soku.

Czego mi braknie tym zimowym świtem?
Wina w naturze tkwi czy w moim oku?
Zrozum to dobrze: Śniadanie jest mitem.

marzec 2006

?



Są takie książki które czytasz i są takie książki które czytają ciebie. Które wolisz?

2006-07-06

Remanent



Cofnąć się, by ogarnąć całosć. Przede wszystkim wiedzieć na czym się stoi, następnie zas oszacować możliwosci i dokonać wyboru. Potem działać.