skład używanych słów

2006-12-25

inteligent



Nawet jeżeli dobrze wyedukowany,
to wciąż słabo wykształcony.

2006-12-13

Refluks



                    Zło, co w pełni szczęścia spada na krety bezradne.



Ooohmm... sweeet oohmm. Każdy tu ma
jazdy. Na mozół. Na pozór. Co mamy czynić
abyśmy zostali zbawieni, panowie? Wytrwale
snują swoją sieć pająki, łowią zawzięcie złudną

zdobycz koty. Dom, porzucony pośród pełni lata,
kryje się kurzem. W kłębek zwija się pacjent,
wciąż bez znieczulenia, bo eteru nie ma (por.
Michelson i Morley, 1887). Regresji nie

przewidziano, jak zwykle. Skurcz: żołądek
opada kaskadą w commodius vicus wciąż tych
samych treści. Retour, est-tu donc eternel?
Błąd cały - w zaniechaniu, w niewierze w siebie,

w niepewności. Vae qui cogitatis inutile.
Pomiędzy zamiar i dokonanie kładzie się Cień.
Pomiędzy świadomość a nicość kładzie się Seks.
Tak było, illo tempore: "Szkoda, żeśmy

zmarnowali tyle czasu" nie w, ale poza. Kirke,
Pięknowłosa Bogini (elenaus? Nie: eleandros).
Wieżo z kości słoniowej. Kythera Sempiterna.
Różo Duchowa. Gratia Plena. Bramo Niebieska.

Gwiazdo Zaranna. Kythera Deina. Pocieszycielko
strapionych. Potnia Theron. Rapunzel, Rapunzel,
Laß mir dein Haar herunter!
(Z ponurą miną
otworzyła chlew.) Da verlor Rapunzel ihre Angst.

Lecz potem sen, niewinny sen zamordowany!
Nicht seine liebste Rapunzel, sondern die Zauberin.
(Zarzucają jej, że została kochanką Amfinomosa
z wyspy Dulichion albo wszystkich zalotników

po kolei, i twierdzą, że owocem tego związku
był potworny bóg Pan.) Du wirst sie nie wieder
erblicken
! Przecież myśmy właściwie nigdy
się nie spotkali. Das Leben brachte er davon,

aber die Dornen, in die er fiel, zerstachen ihm
die Augen
. (Dokąd to idziesz, nieszczęsny,
sam jeden, onymi górami, okolic tych zgoła
nieświadom?) Zgubić się, stracić wszystko,

nie mieć nic do stracenia. I tylko zamęt pozostawić
w spadku. Stop. Nie mów nigdy, bowiem czeka
cię może powtórne spotkanie. Za lat 10. Dziś? Co by
mogło być? Naprawdę, kastracja byłaby dużo mniej...

Otto i Mezzo w jednym stali domu - na dole miotał
się tłum epigonów, de l'angoisse a l'extase.
Czar Kirke zmienił wszystkich w świnie (Bowiem
łby ich, szczecina, kwiczenie, kształt cały,

były świńskie; li człecze mózgi im zostały),
oprócz Odysa, który zażył ziele. (Z ziemi
wyrwane, dawną mocą obdarzone: Korzonki
miało czarne, kwiat białości mleka, Moly

zwie się u bogów.) "Nigdy nie odszedł nie
zaspokojony". (Wyciągnął miecz, a wtedy Kirke
padła na kolana.) Imię Odysseus oznaczać
może cierpiący lub ten, który sprawia ból.

(Kiedy spełniła jego żądanie, pozostał na Ajai
czas dłuższy, ona zaś urodziła mu trzech synów.)
A po latach Telegonos zabił go ościeniem płaszczki.
Myślisz, że o to właśnie chodzi? Spłodzić syna,

by móc wreszcie umrzeć? Tajemnica ciała albo
chemia ciała, lub jedno i drugie
. Ociężałe od
snu, wyjebane dziewczęta i tłuste lamparty.
Wiedza: cień cienia. Konkretny powszechnik: brak.

Relaks. Wdech. Wydech. Oohmfalos. Pępek
świata, zwornik sklepienia, kamień wegielny.
Na nim Pytia przed trójnogiem, w służbie Feba.
Bo apolitou oznacza zamienić w kamień.

Ale w jakim micie człowiek żyje dzisiaj? Z wiekiem
rezystywność wzrasta. (Does it follow?) Wszystko
co ludzkie, coraz bardziej obce. No to co jest
twoim mitem?
(Kulinaria pomiń.) Nie wiem.

Jestem takim ignorantem, że teraz będę po prostu
robił to, co mi wpadnie do głowy
. Miraże pośród
ruin. Oohmfalos. Periplum. Kręte ścieżki, bez
postępu. Circumferentia nusquam. Zatem...

2006-12-07

... rozpina pajeczyny i zwija się w kłębek

patrz: Manifest, Raz, Dwa

Chodziłoby mianowicie o to aby, zostawiając na boku zmagania sztuki z anty-sztuką, poszerzyć pole gry w stronę nie-sztuki.
Bricoleur jako figura tej zmiany nie jest fetyszem ale skrótem myślowym przydatnym dla uzmysłowienia jej sensu.

Majsterkowicz rózni się zarówno od Kolekcjonera jak i od Inżyniera, zarazem mając z nimi wiele wspólnego.*
Od Kolekcjonera odróżnia go fakt, że nie tylko zbiera rozmaite kurioza i świecidełka, ale że zbierając, gromadzi materiał do wykorzystania przy realizacji przyszłych praktycznych celów.
W przeciwieństwie do Inżyniera, nie bazuje na naukowo ugruntowanym Projekcie, do którego miałby dobierać lub do-projektowywać optymalne materiały, lecz raczej wzajemnie uzgadnia i dobiera projekty i materiały.

Jakim praktycznym celem może kierować się ów crap-artysta?

Popatrzcie na niego, jak w swoim świecie-śmietnisku, pełnym już-kiedyś-użytych okruchów nie istniejących Całości próbuje klecić ich mizerne namiastki. Czyż nie jest pocieszny? Lawirując wśród odłamków tradycji, mitów, form czekających by złapać kogoś i dopełnić się. Próbując odnaleźć coś więcej niż tylko przygodne chwilowe połaczenia fragmentarycznych doświadczeń, fragmentarycznej wiedzy, fragmentarycznych myśli kłebiących się w jego umyśle pięciolatka z zaburzeniami koncentracji. Odnajdując i tworząc sieci połączeń w tym świecie-non sequitur.

Co robić, przyjmując za dany brak porządku, konstatując zarazem współzależność ładu wewnętrznego i zewnętrznego (z braku lepszych określeń)** i nie znajdując żadnego punktu podparcia dla fundamentalnej przemiany? Bowiem coś jednak da się zrobić. Może wywołując specyficzne, negentropijne, zawirowania, można zainicjować sprzężenie zwrotne, które poprzez cykle internalizacji i eksternalizacji kolejnych wytworów zacznie rozprzestrzeniać ten zalążek ładu?

Crap-artysta wykorzystuje rozmaite rejestry, rejony i repertuary. Podąża śladem użytych materiałów ale i zaplata rozmaite ścieżki w pewną całość. Nie odrzuca a priori rozmaitych lektur, ale mimo wszystko skrywa określony sens.

Efekt jest sonorystycznym klastrem / wielopoziomową aluzją / osobistym wyznaniem.
Efekt nie jest sonorystycznym klastrem / wielopoziomową aluzją / osobistym wyznaniem.
Niepotrzebne skreślić.

(Votum separatum: Nie wiem czy to ma sens, ja tylko notuję. Podmuchy wiatru czasem tworzą pustynne róże.)


(...) abyśmy mogli się dowiedzieć,
Że my też w pewien sposób jesteśmy nieprawdopodobni, uformowani z tak wielu różnych rzeczy,
Zbyt wielu, aby ktokolwiek widział w tym sens.
Szarpiemy się jak ilorazy, trudne do połączenia
Składniki, a co trwa nadal,
Trwa z naszym udziałem i zgodą.





-------------------------------------------------------------------------------
*Zarówno Kolekcjonera jak Inżyniera można by nazwać specyficznie skrzywionymi bricoleurami.
Pierwszy zachwycony konkretem, porzuca projekty.
Drugi, znajdując oparcie w abstrakcji Projektu, dokonuje całkowitej instrumentalizacji konkretu.
** Te słowa: "z braku lepszych określeń" doskonale podsumowują stan rzeczy.

2006-12-01

Romantyzm. Koty i pająki.

patrz: Manifest, Raz,

Kwestia deromantyzacji nie dotyczy wyłącznie statusu dyskursu poetyckiego, czy poetyckiego życia (uogólniając: pozycji artysty w ogóle). Idzie również o ostrożne stąpanie własną ścieżką pomiędzy scyllą ironii a charybdą misji.
Ironia rodzi się z metafizycznego pytania o stosunek idei do rzeczywistości. Ponieważ rzeczywistość metafizyczna leży poza czasem, toteż rzeczywistość, której pragnie ironia, nie może być dana w czasie. (O zgrozo, nie ma nic na zawsze.)
Odebranie światu realności uwalnia ironistę, ale zarazem stawia go w niemożliwej sytuacji. Stoi wobec natłoku równoważnych mozliwości słysząc prikaz: wybieraj!. Zapełnia więc prześwit między sobą a nicością miriadą świecidełek, które dostarczają mu wrażeń. Jednak ta gra możliwości nakręca się żądając "więcej" i "mocniej", nigdy jednak nie dając ostatecznej satysfakcji. Nuda - to jedyna ciągłość dostępna dla ironisty. Oto ubóstwiany przez po-nowoczesnych ćwierćinteligentów flaneur. Kot.
Czasem jednak, rozpoznawszy swoją sytuację, romantyk próbuje ją przezwyciężyć. O ile ta próba nie sprowadzi się do padnięcia na kolana i błagania o Rzecz, the real thing, może być całkiem interesująca. Bo oto spróbuje wytrzymać nicość aż do końca, albo też zniszczyć wszystko i zacząć zupełnie od nowa, albo powiązać okruchy i odbudować ziemski Raj. Oto oszołom, dziwak, wariat, podejrzany dzisiaj bo ośmielał (tak tak, w czasie przeszłym) się dążyć do całości. Pająk.

cdn. (Crap artist, bricolage i kłębki kurzu - w następnym odcinku)