skład używanych słów

2006-12-01

Romantyzm. Koty i pająki.

patrz: Manifest, Raz,

Kwestia deromantyzacji nie dotyczy wyłącznie statusu dyskursu poetyckiego, czy poetyckiego życia (uogólniając: pozycji artysty w ogóle). Idzie również o ostrożne stąpanie własną ścieżką pomiędzy scyllą ironii a charybdą misji.
Ironia rodzi się z metafizycznego pytania o stosunek idei do rzeczywistości. Ponieważ rzeczywistość metafizyczna leży poza czasem, toteż rzeczywistość, której pragnie ironia, nie może być dana w czasie. (O zgrozo, nie ma nic na zawsze.)
Odebranie światu realności uwalnia ironistę, ale zarazem stawia go w niemożliwej sytuacji. Stoi wobec natłoku równoważnych mozliwości słysząc prikaz: wybieraj!. Zapełnia więc prześwit między sobą a nicością miriadą świecidełek, które dostarczają mu wrażeń. Jednak ta gra możliwości nakręca się żądając "więcej" i "mocniej", nigdy jednak nie dając ostatecznej satysfakcji. Nuda - to jedyna ciągłość dostępna dla ironisty. Oto ubóstwiany przez po-nowoczesnych ćwierćinteligentów flaneur. Kot.
Czasem jednak, rozpoznawszy swoją sytuację, romantyk próbuje ją przezwyciężyć. O ile ta próba nie sprowadzi się do padnięcia na kolana i błagania o Rzecz, the real thing, może być całkiem interesująca. Bo oto spróbuje wytrzymać nicość aż do końca, albo też zniszczyć wszystko i zacząć zupełnie od nowa, albo powiązać okruchy i odbudować ziemski Raj. Oto oszołom, dziwak, wariat, podejrzany dzisiaj bo ośmielał (tak tak, w czasie przeszłym) się dążyć do całości. Pająk.

cdn. (Crap artist, bricolage i kłębki kurzu - w następnym odcinku)

3 komentarze:

. pisze...

gepruft

... pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
... pisze...

gehorsam? :D