skład używanych słów

2006-11-30

Dlaczego zatem trash? Jak? Po co?

patrz: Manifest

Nasz kulturowy punkt wyjścia to śmietnisko.
Och, nie ma się o co obrażać, psze Pani. Wysypisko śmieci jest prawdziwą kopalnią skarbów. Tylko nie ma co się dziwić że miesza się tu ze sobą to co "wysokie" i to co "niskie", leżą razem intymne zapiski i podręcznik metalurgii stopów, kreskówka przegryziona eposem, nocnik pełen bratków. Archeolog zdejmuje kolejne warstwy i śledzi połączenia, zarówno przygodne, jak i konieczne.
Nie chodzi tu o to, że łolaboga mamy straszny kryzys, że to wszystko śmieci.
To jest nasze. Nie będziemy się wstydzić. Mamy zamiar to wykorzystać.
Robić kolaż, czy raczej bricolage, klecić cudeńka z tego co pod ręką. Lokalne zawirowania negentropijne w chaosie świata.
Myśl w wielu wymiarach. Uwzględnij wszystkie zmysły.
Chcemy efektów lecz nie idzie tu o efekciarstwo.
Mamy projekty, ale nie idzie tu o Wielki Plan.
Być ludźmi, nie burzycielami, rzecze Ezra.
Pośród pająków i kotów, kurz zwija się w kłębki.

cdn. (romantyzm zostanie omowiony odrębnie)

2006-11-21

Remiks 2



                    - This is bad. This is so fucking bad. Is it bad?
                    - As opposed to good?




Beast is caged in the heart of the city. Sobota wieczór.
Wściekłe psy, dwa strzały i lecimy, nie dla nas miejski
folklor. Stan metastabilny. Jazda samochodem poprzez
ozór miasta, wyciągnięty spazmatycznie na południe,

oklapły niczym kutas z ciasta, w deszczu. Babel, scrabble,
& here I am, stuck in the middle without you. Aut? Spalony!
Niech cię diabli, Ezra, konkretny powszechnik? C'est tout
ce qui reste, a la fin? Des signes?
Gdzie ten klucz?

Minimalna różnica (zaznacz na rysunku): przygotowała
wszystko jak wprzódy i kocioł postawiła na ogniu, jeno
do środka wrzuciła nie te zioła, ale inne, zgoła bezsilne
.
Kochaj i rób co chcesz. Gdy to uczyniły, włożyła krwawe

zwłoki do kotła i odeszła
. Dlatego niepodzielnie zawładły
wszystkim Mór Czerwony, zgnilizna i ciemność. Gdzie
radość, ruina. Gdzie dom, ruina. Gdzie złudzenie, ruina.
Zamęt. Verwirrung. Zamęt, źródło wszelkiej odnowy.

Gdy wybije północ najczarniejszej nocy, idź na rozstajne
drogi, gdzie les six potences. Spod osadu lat wydobądź
młodzieńca, który wciąż się waha. (Strzeż się śmierci w
wodzie.) Archeologia marzeń - pamiętam: uwielbiałem

rankiem wdychać woń tytoniu wplecioną we włosy. A potem
zdało mi się, że słyszałem głos wołający: nie zaśniesz
już więcej! Keep Judy out of this. Tamta zaś wzięła
ślub u Bożych piesków. Oberwałeś w makówkę, Phil?

C'est tout. Po Mojemu, albo po Żadnemu. Nic tu po nas.
Po nas tutaj nic. Jeżeli człowiek nie ma ładu w sobie,
nie zaprowadzi ładu wokół siebie. A teraz hoeren
Sie bitte aufmerksam zu, und wiederholen Sie:

2006-11-19

Kwestia czasu: prawdziwa historia



Oświeconemu ascecie imieniem Narada, który poprzez niezliczone umartwienia zaskarbił sobie łaskę Wisznu, bóg ten ukazuje się, obiecując mu spełnić każde jego życzenie.

"Ukaż mi magiczną moc twej mai" - prosi Narada.

Wisznu przystaje na to i daje mu znak, by poszedł za nim. Wkrótce potem znajdują się na opustoszałej drodze w pełnym słońcu. Czując pragnienie, Wisznu prosi Naradę, by udał się do oddalonej o kilkaset metrów wioski i przyniósł mu wody. Narada przyśpiesza kroku i puka do drzwi pierwszego napotkanego po drodze domu. Otwiera mu przepiekna dziewczyna. Asceta długo patrzy na nią, zapominając po co przyszedł. Potem wchodzi do domu: rodzice dziewczyny przyjmuja go z szacunkiem należnym świętym.
Czas płynie. Narada w końcu żeni się z dziewczyną, poznaje rozkosze małżeństwa i trud pracy na roli. Mija dwanaście lat. Narada ma teraz trójkę dzieci i - po śmierci teścia - zostaje właścicielem gospodarstwa.
Jednakże dwunastego roku niezwykle ulewne deszcze powodują powódź w całej okolicy. W ciągu jednej nocy stada toną, a dom zostaje obrócony w perzynę. Jedna ręką podtrzymując żonę, druga dwoje dzieci, najmłodsze zas niosąc na ramieniu, Narada z trudem toruje sobie drogę przez wodę. Jest mu jednak za cięzko. Nagle potyka się - i najmłodsze dziecko wpada do wody. Narada puszcza dwoje pozostałych dzieci i rzuca się w poszukiwaniu tamtego; daremnie - prąd już poniósł je daleko. Kiedy Narada szuka maleństwa, fale porywają dwójkę pozostałych dzieci, a wrótce potem - jego żonę. Sam Narada traci przytomność i fala unosi go jak kłodę drewna. Kiedy, wyrzucony na skałę, budzi się i przypomina sobie o swej udręce, wybucha płaczem.
Nagle słyszy znajomy głos: "Dziecko moje! Gdzież jest ta woda, którą mi obiecałeś? Czekam na ciebie już ponad pół godziny!".

Narada odwraca głowę i rozgląda się wokół. W miejscu potoku, który wszystko zniszczył, widzi puste pola lśniące w słońcu.

"Czy teraz rozumiesz tajemnicę mojej mai?" - pyta bóg.

2006-11-18

Maszyny różnicowe powtórzeń



"Tak jak w przypadku rymów, procedura może służyć do tworzenia rożnych dzieł: tak dobrych, jak i złych."

Każda ze scen przedstawianych za szybami Locus Solus wykazuje bezbłędną analogię do tego, na co wskazuje; a jednak pomiędzy powtórzenie a to, co jest powtórzone, zostaje posłana strzała nieprzebytego oddalenia - jak na identyczne słowa w procedurze rozszerzał swoje panowanie język; odnajdując to samo, acz nigdy sens tego samego. Bez przerwy powtórzenie, mowa i śmierć ustanawiają tę samą grę, w której lączą się dla ukazania, że w tym właśnie się oddzielają.

PS.
Któregoś dnia może zdamy sobie sprawę z ważnego faktu: literatura absurdu (...) w istocie stanowiła (...) zaledwie ślepy i negatywny odruch doświadczenia, które się dziś powoli wyłania: a mianowicie, że to nie "sensu", ale właśnie znaków (znaczących zresztą tylko dzięki temu wybrakowaniu) jest nam brak.

2006-11-08

cd. na marginesie



Żałosne wygibasy Gravesa "objaśniającego" działania Medei jako tanią sztuczkę iluzjonistyczną przywodzą na myśl równie udane "wyjaśnienia" biblijnego zakazu: Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki (Księga Powtórzonego Prawa 14, 21) troską nad cierpieniem kozy-matki widzącej jak jej pacholę zamiast ssać cyca ląduje w kotle. I w ogóle higieniczno-naturalistyczne, zdroworozsądkowe tłumaczenia obrzędowych nakazów i zakazów różnych religii.

2006-11-06

So they believed her, made mince meat of their father and boiled him.





Medea przygotowała wszystko jak wprzódy i kocioł postawiła na ogniu, jeno do środka wrzuciła nie te zioła, ale inne, zgoła bezsilne. Potem kazała córkom zabić ojca i porąbać jego ciało na kawałki. Gdy to uczyniły, włożyła krwawe zwłoki do kotła i odeszła.
Tylko nabożna Alkestis odmówiła przelania krwi ojca bez względu na korzyści, jakie mogłoby to przynieść.

Mit mieniący się wieloma wersjami w każdej zachowuje najważniejszy element: powtórzenie (pozornie identyczne) rytualnych zabiegów, ze skrajnie odmiennym skutkiem.

Na czym polega rożnica? Gdzie tkwi błąd zmieniający misterium w krwawą jatkę? Czy winna jest Medea, wrzucająca "zgoła inne" zioła do kotła?

W takim razie mit przestrzega przed naruszeniem właściwego przebiegu obrzędu.
Ale jest tu coś więcej.

Zioła, kocioł - gadżety czarnoksięskiego fachu tylko zaciemniają obraz.

Córki Peliasa składając le sacrifice humain gubią sens ofiary. Odmowa Alkestis - bez wzgędu na korzyści - wskazuje właściwy sposób jej rozumienia. Tu zawiera się druga przestroga.

Medea jest depozytariuszką ezoterycznej wiedzy, obejmujacej zarówno składniki, jak i właściwe znaczenie rytuału.


Na marginesie: w pierwszej iteracji ryt ma w sobie coś więcej, dlatego zachodzi cudowna przemiana; w drugiej jest już niczym innym, jak tylko makabrycznie krwawym zabiegiem.

2006-11-02

...



poniedziałek: nic
wtorek: nic
środa: nic
czwartek: nic
piątek: nic
sobota: nic
niedziela: nic