skład używanych słów

2007-05-30

Kartka z podróży. Przystanek szósty.

Na terenie Miltona Lumky




Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-27

Kartka z podróży. Przystanek piąty.

Czas poza czasem





Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-20

Kartka z podróży. Przystanek czwarty.



Eye in the sky to jeden z lepiej brzmiących tytułów w bibliografii Dicka. Niesamowita podróż po odmiennych światach odmiennych świadomości, tworzonych zgodnie z regułą "o cholera, a gdyby tak...". Konsekwencja i brak zahamowań autora powodują że czytelnik nie może czuć się pewnie - nigdy nie wiadomo co przyniosą kolejne akapity. Dodatkowo studium paranoi, podniesionej o poziom wyżej - vide cytaty poniżej.


[str. 209]
- Jakim rzeczom możemy ufać? - dopytywałą się przestraszona pani Pritchet.
- Żadnym - odparł Hamilton.
- To... groteskowe - zaprotestowała Marsha.


[str. 218]
- Będzie cudownie wydostać się z tego świata - odezwała się Marsha. - Wrócić z powrotem do naszego.
- I do naszych kształtów -dodał Hamilton, patrząc niespokojnie na Athura Silvestera.
- Co masz na myśli? - spytał Laws.
- On nie rozumie - powiedział Silvester z nutą cierpkiego rozbawienia. - To są nasze kształty, Hamilton, tylko że dotąd nie ujawniły się. Przynajmniej nie na tyle, abyś mógł je zauważyć.


Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-16

Kartka z podróży. Przystanek trzeci



W niezbyt udanym Świecie Jonesa znów odnajduję ulubione panadickowe motywy - tym razem prekognicja, baardzo szczególne ujęcie problemu inwazji obcych, wreszcie poprowadzony niezwykle ironicznie wątek bohatera-funkcjonariusza tajnej policji i jego nieudanego małżeństwa. Krótko mówiąc jest tu kilka scen dla których warto czytać tą książkę.

[str. 83]

Środki masowego przekazu nigdy zbytnio nie brały sobie Relatywizmu do serca. Wciąż trzymają się starych haseł: Dobro, Prawda i Piękno. Policja nie jest piękna, to pewne... a ona powątpiewa, czy jest dobra. - Z goryczą ciągnął dalej: - Ostatecznie uznać niezbędność tajnej policji oznaczałoby uznać, że istnieje absolutystyczny fanatyzm.
- Ale słyszała o Jonesie.
- Czasem mi się wydaje, że kobiety są tylko receptorami, jak papierek lakmusowy.
- Niektóre kobiety. - Kaminski pokręcił głową. - Nie wszystkie.
- Co myślą o Jonesie ludzie, to samo myśli i ona. Jeśli chcę znać ich zdanie, wystarczy, że porozmawiam sobie z nią. Można by sądzić, że chwyta to intuicycjnie, na zasadzie jakiejś psychicznej osmozy.

Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-15

Kartka z podróży. Przystanek drugi



Słoneczna loteria to już Dick sf-fowy pełną gębą. Gadżety, statki kosmiczne, telepaci, dziewczyny z cyckami na wierzchu (zgodnie z wymogami przyszłościowej mody ;)). Ale tym co nadaje tej powieści specyficzny smak, jest jej aspekt socjologiczny - ciekawie postawiony problem i konsekwentne wyciągnięcie wniosków - nie brak też typowo dickowskich motywów parareligijnych. Wątek sztucznego człowieka + gwałtownych zmian osobowości przywodzi na myśl historię z Oszusta i zarysowuje "jakże typowo dickowski" problem "bycia człowiekiem".

[str. 25]
(...) teoria Minimaxu, rodzaj stoickiej rezygnacji, odmowy uczestniczenia w becelowym wirze codziennej walki. Gracz stosujący taktykę Mimimaxu nigdy się do końca nie angazuje, nic nie ryzykuje i nic nie zyskuje, ale też nie może być pokonany. Stara się ocalić to, co ma, i przetrwać dłużej niż pozostali gracze. Po prostu siedzi, czekając na koniec gry, dalej jego nadzieje nie sięgają.

Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-14

Kartka z podróży. Przystanek pierwszy



Kosmiczne marionetki to powieść jak na Dicka nietypowa. Napisana w typowo amerykańskim stylu "małomiasteczkowego fantasy" przywodzi na myśl niektóre książki Barkera, albo Gaimana. Nie trzeba jednak wiele wysiłku by dojrzeć wyłażące niemal na każdej stronie typowo dickowskie motywy - podwójna rzeczywistość, iluzja, rola świata dzieciństwa, kosmiczne starcie dobra i zła, konflikt z nie rozumiejącą bohatera żoną, rozpad małżeństwa, dark-haired girl. Krótko mówiąc wszystko to, co, po wielekroć opracowywane na nowo, tworzy rdzeń takich dickowskich klasyków jak Valis, Boża inwazja czy Ubik.

[str. 62/3]
- Co pana sprowadziło do Millgate? Takiego małego miasta. Nikt tu nigdy nie przyjeżdża.
Barton wolno uniósł głowę.
- Przyjechałem tutaj odnaleźć siebie.
Z jakiegoś powodu wydało się to Christopherowi śmieszne. Zapiszczał głośnym, przenikliwym śmiechem, aż inni siedzący przy barze spojrzeli na nich z irytacją.
- Co pana ugryzło? - zapytał ze złością Barton. - Co w tym takiego śmiesznego,  do cholery?
Christopher uspokoił się.
- Odnaleźć siebie? Ma pan już coś? Pozna pan siebie, kiedy pan siebie znajdzie? Jak pan wygląda?


Plan podróży

obrazek znaleziony tutaj

2007-05-13

Powrót



Dziś rozpoczynam od dawna planowaną podróż.
Czytanie - raz jeszcze - wszystkich dzieł Philipa K. Dicka
(tzn. wszystkich które posiadam ;)).

edit - poniżej lista książek, będę odhaczał ukończone
na początek biorę się za powieści, w kolejności w jakiej zostały napisane:
Kosmiczne marionetki
Słoneczna loteria
Świat Jonesa
Oko na niebie
Czas poza czasem
Na terenie Miltona Lumky
Dr Futurity
Wyznania łgarza
Człowiek o jednakowych zębach
Człowiek z Wysokiego Zamku
Możemy cię zbudować
Marsjański poślizg w czasie
Doktor Bluthgeld
Tytańscy gracze

Simulakra
A teraz zaczekaj na zeszły rok
Klany księżyca Alfy
Inna Ziemia
Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
Cudowna broń
Prawda półostateczna
Paszcza wieloryba
Wbrew wskazówkom zegara
Blade Runner (Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?)
Ubik
Galaktyczny druciarz
Labirynt śmierci
Nasi przyjaciele z Frolixa 8
Płyńcie łzy moje, rzekł policjant
Przez ciemne zwierciadło
Deus Irae
Radio Wolne Albemuth
Valis
Boża inwazja
Transmigracja Timothy'ego Archera

potem przyjdzie kolej na opowiadania (5 tomów)
Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oxforda
My, zdobywcy
Czysta gra
Przypomnimy to panu hurtowo
Oko sybilli

2007-05-04

Rekonesans vol.I



                    Żafał! Żafał!



Forecast is for "bad craziness". Jazda!
Dziś tramwajem poprzez odór Miasta,
do samego centrum. Bestia z obelżywym
wzwodem, przyszpilona okowami blokowisk,

rechocząc zanosi się cuchnącym kaszlem
spalin. Spazmatycznie łyka i zwraca potoki
ludzkiego łajna. W rytmie reggae: Feed
Your Monkey
! Dla każdego coś miłego.

Skomponuj menu. Zapoznaj się z ulotką.
Nie pierdol, wciągaj. Bebilon sączy się wprost
w mózgi. Taka karma. Dzisiejszy wykład
poprowadzi pan R. Satz, famous auditeur.

Pomimo spóźnienia nie traci rezonu. "Jestem
racjonalizatorem, racjonalizuję wszystko
w promieniu stu metrów od tego słupka."
Trzymajcie mnie, ludzie, bo rozszarpię dupka.

Racjonalizacja. Innowacja. Aktywizacja.
Zrakowaciałość języka with a delusion
of grandeur
. Szaleniec, kto się zbliży
i Syren tych śpiewy usłyszy! Away boys,

heave away
! Baloniku nasz, malutki,
rośnij duży, okrąglutki, albowiem
twoje jest królestwo, potęga i chwała.
(- Fikcje uspołecznionych bydląt.)

Co z tego wszystkiego wynika? C'est tout
qui on reste, a la fin
? Gdzie jest klucz? Mam
chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi,
teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.